niedziela, 4 stycznia 2009

Relacja z Lublina - Street Battle Vol.1.

Naszą podróż zaczynamy o godzinie 9 rano kiedy to wyruszamy z centrum Kielc. Po zrobieniu szybkich zakupów, kierujemy się główną drogą na Lublin. Trasa zlatuje dosyć szybko – nasz czas dotarcia do Lublina to około 3 godziny. Będąc na miejscu od razu naszą uwagę przyciągnął obiekt, w którym miały się odbyć zawody – hala „Globus”. Była to konkretna miejscówka, połączona z lodowiskiem i małym stokiem narciarskim.
Przed wejściem otrzymaliśmy opaski zawodników i zaczęliśmy wolnym tempem zmierzać w kierunku głównego parkietu. Rozwiązanie organizatora było najlepsze jak na tak dużą halę – główne koło w środku z dużą ilością reflektorów i nagłośnienia, a cały parkiet dookoła wyłożony gumolitem, na którym swobodnie każda ekipa miała miejsce na to aby się porozgrzewać.

Zaraz po rozpoczęciu imprezy odbyły się losowania ekip, które będą ze sobą walczyć w pierwszej rundzie. Wylosowaliśmy ekipę dobrze nam znaną (ze wspólnych treningów), czyli The Jockers z Włoszczowy. Zaraz po tym nastąpiło oficjalne rozpoczęcie turnieju. Na początek pokaz sędziów czyli Rudego, Cetowego i Kruka (filmik video już niebawem na naszym blogu). Po tym od razu rozpoczęła się pierwsza runda walk. Po czterech walkach, piąta to nasza bitwa. 8 minut zleciało bardzo szybko i ani się obejrzeliśmy a już był koniec walki – wynik, przegraliśmy( również niebawem zamieścimy ją na blogu).


Trochę zniesmaczeni zaczęliśmy Bboying w kole, które było niedaleko głównego miejsca walk. Cypher jak najbardziej pozytywny lecz wkurzający byli fotografowie, chyba z lokalnych gazet. Ich teksty typu: ”zatańcz chłopcze mi tutaj gdzie jest dobre światło, tylko staraj się tańczyć tak żeby mi go nie zasłaniać”, po prostu rozwalały nas. Odwiedziliśmy również bar, który był w hali. Tam też otrzymaliśmy ciepły obiad w cenie promocyjnej 5 zł:).

Ostatecznie po zakończeniu wszystkich walk, została już tylko bitwa finałowa pomiędzy: Floor Killaz a Funky Masons. Lepszymi okazali się Masoni i tym samym wygrali główną nagrodę w postaci 5 tyś złotych. Wielkie gratulacje dla obu drużyn, które dostały się do finału! Na zakończenie przybijanie piątek, gratulacje wygranym i….. szybka ewakuacja z głównego parkietu, ponieważ zaraz po finale koncert miał zagrać Zip Skład.
Wyjeżdżając z Lublina zahaczyliśmy o pobliską stację Statoil, na której zjedliśmy nasz drugi posiłek tego dnia. W kolejce niespodziewanie spotkaliśmy Jędkera (Wwo), który to kupował sobie ….olej do smażenia:) (frytki przed koncertem dobra sprawa). Podróż powrotna zleciała bardzo szybko na burzliwych dyskusjach dotyczących oczywiście Bboyingu. Do Kielc dotarliśmy na godzinę 1 w nocy.

Podsumowując:
Impreza organizacyjnie bardzo udana. Wielki szacunek dla Rafulsa za to, że ogarnął cały jam. Hala, nagłośnienie, oświetlenie – wszystko na najwyższym poziomie. Dj Przeplach też miał sporo roboty tego dnia. Szkoda tylko, że tak daleko osadzony na scenie z dala od głównego koła. Jednak nie przeszkodziło mu to w puszczaniu przegiętych breaków na walkach. Street Battle Vol.1 okazał się jednym z lepszych jamów na jakim ostatnio byliśmy.
Pozdrawiamy wszystkich Bboys z zaprzyjaźnionych nam ekip!
Do zobaczenia w przyszłym roku.

2 komentarze:

  1. Najlepszy moment całego wyjazdu to zdecydowanie "burzliwe dyskusje" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. na temat SiM i pnioków.

    OdpowiedzUsuń